SAM SOBIE SZEFEM

Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością to najpopularniejsza spółka w Polsce. Dodatkowo, większość istniejących w Polsce spółek z o. o. to tzw. „spółki rodzinne”. W konsekwencji tego, przynamniej część wspólników takiej spółki staje się także członkami jej zarządu. Częstokroć spółka jest również pracodawcą takich osób oraz płatnikiem składek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jednak możliwość pozostawania w takim stosunku pracy jest obecnie nagminnie kwestionowana zarówno przez ZUS, jak i przez sądy.

Żaden przepis prawny nie przewiduje zakazu zawierania umów o pracę z członkami zarządu spółki z o.o. Jednak pewne ograniczenia wynikają już z samej istoty stosunku pracy. Bowiem zgodnie z kodeksem pracy „Przez nawiązanie stosunku pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania pracy określonego rodzaju na rzecz pracodawcy i pod jego kierownictwem oraz w miejscu i czasie wyznaczonym przez pracodawcę […]”. Pracownik musi być więc podporządkowany pracodawcy. W przypadku spółki z o.o. (zgodnie z orzecznictwem) o tym, czy takie podporządkowanie istnieje, decyduje przede wszystkim struktura właścicielska w danej spółce.

Wobec tego, nie budzi jedynie wątpliwości sytuacja, gdy członek zarządu nie jest w ogóle wspólnikiem tej spółki. Jego ewentualne zatrudnienie w spółce nie powinno być co do zasady przez nikogo kwestionowane. W takiej sytuacji członek zarządu pozostaje w stosunku podporządkowania pracowniczego wobec wspólników.

Sytuacja komplikuje się, gdy członek zarządu spółki z o.o. jest jednocześnie jej wspólnikiem – co jak już wspomniano, zdarza się często. Stosunkowo prostym do oceny będzie stan, kiedy członkiem zarządu (i w związku z tym pracownikiem spółki) będzie jedyny wspólnik. Osoba taka zdecydowanie nie może być w spółce skutecznie zatrudniona. Byłaby ona bowiem podporządkowana samej sobie, a więc de facto stosunek podporządkowania pracowniczego w ogóle by nie istniał.

Odmiennie należy ocenić wariant, gdy członek zarządu nie jest jedynym wspólnikiem spółki z .o.o. Przyjmuje się, iż wówczas możliwe jest wykonywanie pracy na rzecz spółki, jednak pod pewnymi warunkami. Najwięcej problemów przysparzają sytuacje, gdy udziały innych wspólników w kapitale zakładowym są iluzoryczne. Na kanwie tego typu przypadków w praktyce orzeczniczej powstały nieznane ustawie pojęcia „prawie jedynego” czy „niemal jedynego” wspólnika. Niestety, nigdzie precyzyjnie nie wskazano jaki udział w kapitale spółki pozwala mówić o takim „prawie jedynym” wspólniku. ZUS będzie jednak starał się kwestionować umowy o pracę, które zostały zawarte ze wspólnikami mającymi odpowiednio wysoką liczbę udziałów w spółce (np. 90% i więcej) i wobec tego dominujący głos na zgromadzeniu wspólników. Konsekwencją tego może być objęcie takiego wspólnika obligatoryjnym ubezpieczeniem społecznym, ale takim, jakie wiąże się z prowadzeniem działalności gospodarczej. Ostatecznie jednak wszystko zależy od konkretnego stanu faktycznego…

Dla powyższej problematyki główne znaczenia mają przede wszystkim przepisy kodeksu pracy oraz regulacje z zakresu ubezpieczeń społecznych. Kodeks spółek handlowych, co ciekawe – schodzi na dalszy plan.